- Jedzcie! jedzcie sobie spokojnie.... - łagodnym tonem rzekł był T. do rodziny, która jeszcze walczyła z kolacją. Uniósł dłoń w geście pokoju i oddalił się od stołu....
- A ja tymczasem przyniosę bombę...
I zniknął w korytarzu prowadzącym do dziecięcego pokoju.
Ciągu dalszy nie nastąpi. I jakoś mi nie żal :)
miałem okazję słyszeć to na własne uszy...
OdpowiedzUsuńwd