- Tit tit tit! - spod deski do prasowania wysunęła się zamazana kartka - Alarm! Alarm! Alarm! Mamo przyszedł ci alarm! Musisz zawiadomić strażaka! - gorączkował się T. Od kilku dobrych tygodni panowie pochłonięci są przygodami strażaków.
- Z.! Szybko alarm! Pożar w kuchni! szybko! - wczułam się w rolę.
Nic się jednak nie stało.
- Z.! musisz włączyć syrenę! Jest alarm! - nawoływał T.
Cisza.
- Strazak je deser. - Stoicko zakomunikował Z., który nad obowiązek zabawy ZAWSZE przedkłada obowiązek jedzenia.
I rzeczywiście. Jak zjadł, to ruszył do akcji....
jak bym czytała o mojej Młodszej ;)
OdpowiedzUsuń