Ale nie ustaję w próbach.
A w miniona niedzielę było tak... Ostatnie ujęcie z choinką, rytualnie rozebraną popołudniu onej niedzieli. Próba zaplanowania kolejnego tygodnia i zdziwienie nad tym jak samodzielna robi się ferajna. T. zapragnął myć naczynia. J. rwie się do siadania i denerwuje się jak wypadnie jej uluiona-ugryziona zabawka.
No i silne veto Z.
Z.: "No mamo! Przestań!" Właściwie mogłabym poprosić, by dzieciak się poprzebierał w różne ubrania i mam z głowy sesję na najbliższe tygodnie. Jeśli tendencja się utrzyma - jajecznica z patelni górą!
T.: Poproszę kaszę.
W.: Hmm. Sytym.
J.: Rośnie... przerażająco szybko...
Jest wesoło :)))
OdpowiedzUsuńTak trochę z autopsji to znam ;)
Pzdr